Dąb Fredry

Przy ul. A. Fredry w Rzeszowie, naprzeciwko bloku nr 5 rośnie dąb. Takie drzewo powinno mieć od dawna status pomnika przyrody, ale nie ma, bo miało być przeznaczone do wycięcia z powodu przebudowy okolicznych ulic i budowy ronda. W czerwcowy poranek 2019 roku jedna z mieszkanek bloku nr 5 napisała petycję do Prezydenta Miasta i usiadła pod dębem przy zaimprowizowanym stoliku, do drzewa przypięła plakat z napisem: „Przeznaczony do wycięcia, próbujmy uratować”. Do akcji zbierania podpisów wkrótce przyłączyły się inne osoby, zabierając listy do podpisu do swoich znajomych, do zaprzyjaźnionych kawiarni, pubów, klubów. Powstała petycja w internecie i akcja poszła jak huragan. W wyniku akcji utworzyła się grupa aktywistów funkcjonująca (ciągle i nadal) na Facebooku pod nazwą Nie oddamy Dębu Fredry oraz działająca w realu w sferze ochrony zieleni w mieście. Petycja do Prezydenta miasta została złożona z 1013 podpisami na listach i ponad 900 na liście internetowej, a mieszkańcy spotkali się osobiście z Prezydentem i z Wiceprezydentem, którzy zapewnili, że dąb zostanie ocalony i że zostanie mu nadany status drzewa pomnikowego. Od tamtej pory dąb stał się sławny w całej Polsce. Do Rzeszowa przyjeżdżali redaktorzy różnych czasopism, aby opisać całą historię, jak to dwie emerytki uratowały dąb. Teraz dąb rośnie nadal, jest piękny i zdrowy, ale mieszkańcy ciągle obawiają się o jego stan, bo przebudowa dróg postępuje i wykopy mogą uszkodzić jego system korzeniowy. Zgłaszający wierzą, że wygrana w konkursie może uratować mu życie.